niedziela, 9 lutego 2014

#2

W progu drzwi ujrzała dobrze zbudowanego chłopaka. Wysoki,szczupły,oczy ciemno-brązowe,szatyn o krótkich włosach. Zaniemówiła.
-Cześć.Filip jestem-powiedział chłopak i posłał jej ciepły uśmiech.
Eee..-nie mogła wydobyć z siebie ani słowa.
-Ty pewnie jesteś Weronika, prawda? 
Dziewczyna potwierdzająco pokiwała głową.
-Jestem twoim nowym sąsiadem .Mieszkam tu w okolicy,będziemy chodzić razem do klasy.
- Ah.. tak? To bardzo miło, Mika jestem , znaczy Weronika- nie mogła oderwać od niego oczu.
-Wiem .-znowu posłał jej uśmiech
-Wejdź, rozgość się ja za chwilę wrócę - pobiegła zadzwonić do Oliwii  i oznajmić ,że nie da rady dziś się z nią spotkać bo ma niezapowiedzianego , jakże przystojnego gościa. Przyjaciółka wszystko zrozumiała.

Wracając do swojego pokoju zaszła do kuchni alby wziąć sok i jakieś ciastka dla siebie i swojego towarzysza. Miała już iść na górę ,gdy zatrzymała ją mama.
-I jak ? Bardzo miły prawda?-zapytała rodzicielka uśmiechając się serdecznie
-Tak..-nie mogła powiedzieć nic więcej , ponieważ była nim oszołomiona.Pobiegła do pokoju.

-Już jestem.- powiedziała , stawiając na stoliku sok i ciastka.
-O to dobrze.Przyszedłem aby się zapytać czy mogłabyś pożyczyć mi zeszyty , muszę wszystko nadrobić.
-Dobrze ,pożyczę . Dlaczego wybrałeś technikum logistyczne?-spytała.
-To jeden z kierunków ,który spodobał mi się w tej szkole.
-Rozuuumiem-powiedziała Mika .
-Może pójdziemy się przejść ?-zaproponował.
-Możemy i tak nie mam nic lepszego do robienia, poczekaj chwilę tylko się ubiorę.


Po 10 minutach byli w parku.Rozmowa się nie kleiła.Usiedli na ławce,przez chwilę milczeli lecz milczenie przerwał telefon Miki. Dziewczyna po tym telefonie była wyraźnie podenerwowana.
-Muszę iść.- powiedziała nerwowo i szybko wstała z ławki, zaczęła iść w stronę domu.
-Dlaczego co się stało ?Zaczekaj odprowadzę Cię-powiedział zmieszany chłopak.I zaczął podążać za dziewczyną.

Odprowadził ją pod dom , podziękowała i pobiegła w stronę drzwi.
-Dobrze ,że jesteś...-powiedziała mama ze łzami w oczach.
-Mamo co się stało?
Weronika...-zawiesiła głos...


________________________________________________________________________________________________

Hmm..ciekawe co będzie dalej , już sama nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Życzę miłego czytania : ) 
#AkUkU

#1

Niedziela. Chyba nikt nie lubi tego dnia. Obiady z rodziną, lekcje, nauka. A jednak. Czasami najbardziej znienawidzony dzień może okazać się czymś fajnym, czymś co niesie za sobą coś nowego.

Weronika jak zwykle w niedziele spała do późna. Zwłaszcza, że właśnie kończyły się ferie - ostatni dzień, żeby można było porządnie pospać. Pewnie leniuchowałaby nadal, gdyby nie mama, która wołała ją na obiad. Dziewczyna wstała z łóżka i poszła do łazienki przemyć twarz. Mieszkała ona w dużym domu, który rodzice odziedziczyli po dalekich krewnych. Miała własną łazienkę i duży pokój. Wszystko było urządzone tak jak chciała, w jej królestwie były białe mebelki i duży puchaty, biały dywan na środku. Na jednej ze ścian duża czarno-biała tapeta z widokiem na Manhattan. Na przeciwko było wielkie okno z widokiem na góry. Pokój wydawał się większy niż był w rzeczywistości, ale dla Miki to nie przeszkadzało, uwielbiała duże  przestrzenie. Miki- tak właśnie przezywali ją znajomi. 
W piżamach ze swoją ulubioną postacią z bajki - Myszką Miki - dlatego też miała takie przezwisko i w kapciach zeszłą na dół do wołającej matki. Była tak zaspana, że nie usłyszała, że przyszli w odwiedziny starzy znajomi taty, którzy przed tygodniem się wprowadzili do domu w okolicy. Ona jak to ona nie przejmując się opinią innych przywitała się z nieznajomymi i zasiadła do obiadu. Rozmowy były o niczym. O pogodzie, o sąsiadach, o szkole. Przewinął się też temat o synu Basi i Wiktora, 18-letnim Filipie , który z tego co wywnioskowała dziewczyna w jego starej szkole był kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej. Jednak wszystko to nie zaciekawiło Miki. Grzecznie zjadła obiad, pożegnała się z gośćmi i poszła do siebie. Dzień zapowiadał się nie za ciekawie. Przejrzała facebooka, ulubione blogi, włączyła muzykę w mp3 i zaczęła czytać. 
Koło 15 dostała sms-a od najlepszej przyjaciółki Oliwi, z prośbą o spotkanie. Bez namysłu się zgodziła, bo przecież i tak nie miała nic lepszego do roboty. Szybko zeskoczyła ze swojego ogromnego oczywiście białego łóżka, na którym leżało mnóstwo poduszek z najróżniejszymi printami, najczęściej czarnymi, choć nie zabrakło kolorowych. Poszła do łazienki wziąć szybki prysznic i jakoś się ubrać. Dziewczyna nieszczególną wagę przywiązywała do mody. Co może wydawać się dziwne. Pokój dopięty na ostatni guzik a ona wygląda czasami jakby się urwała z choinki. Ale taka już była, pełna sprzeczności. Przed 16 była już gotowa. Luźne, przetarte jeansy i zwykły siwy sweterek. Mimo, że była zima tego dnia było całkiem przyjemnie i słonecznie. Właśnie miała wychodzić z pokoju, gdy ktoś zapukał. 
- Proszę!- krzyknęła głośno, ale nikt nie wszedł. Podeszła więc do drzwi i złapała za klamkę. To co ujrzała po drugiej stronie można by spokojnie nazwać Bogiem. 

_____________________________________________________________________________

Razem z koleżanką postanowiłyśmy zacząć pisać bloga z opowiadaniem. Posty będą naprzemiennie raz pisane przez nią raz przeze mnie. Jednak główna bohaterka będzie ta sama, ale żeby było ciekawiej, żadna z nas nie wie jakie losy miała bohaterka w poprzednim poście także wszystko pisane będzie "na gorąco", więc prosimy o wyrozumiałość. Miłego czytania. :)
#cotton